Gdzie popełniłam jakiś błąd? W którym momencie przestałam kontrolować rzeczywistość? Kiedy dałam się podejść? Ja po prostu chciałam żyć normalnie, bez sensacji i urozmaiceń. Dobrze mi było w tej przeciętności. Czy moje szczęście aż tak komuś przeszkadzało? Zaufanie zdechło. Dla mnie już nie istnieje. Ludzie nie są warci tego, żeby im zaufać. Zazdrość czy zwykła złośliwość prowadzi do tego, że zanim się zorientujesz obudzisz się z kolejnym nożem wbitym w plecy. Mając takich przyjaciół wrogowie nie są mi potrzebni. Najwyższy czas ponownie pozrywać wszelkie kontakty, koniec wielkiej przyjaźni. Nie zależy mi na rozpętaniu jakiejś śmiesznej wojny. Nie mam na nią ani czasu ani ochoty. Chcę tylko, żeby każdy zaczął pilnować swoich spraw nie wpierdalając się przy tym w moje. 
Poza tym jest jesień. Już niedługo będzie listopad. Będzie dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz