Co u mnie? Dobrze, przecież żyję. 
Długo nie byłam w stanie znaleźć odpowiedniego słowa którym mogłabym opisać ostatnie dni, ale udało się.
Chillout. Pozytywna znieczulica która martwi, ale cieszy. Wielu pozytywnych ludzi, którzy w stanie są zrobić naprawdę wiele a nie otaczać się pustymi słowami. Iskierki, iskierki w oczach i całkowity luz. 
Nie sądziłam, że jestem w stanie tyle znieść i nie zwariować. 

' Dlaczego się śmieją tylko usta a nie oczy zmęczone tym, że wciąż muszą patrzeć ? '

Piątek w domu, mętlik w głowie. Bardzo niespokojne noce i to dziwne wrażenie, że coś nieustannie utrudnia oddychanie. Wewnętrzny niepokój, że nie wiadomo co się stanie, że nie wiadomo jak to będzie. Zagłuszanie emocji i tłamszenie ich muzyką daje doskonałe rezultaty. Dnie są zdecydowanie lepsze niż noce.

' Potężny kolaż łez i obdartych kolan na każdym etapie życia... '

Weekendowa trzeźwość była mi cholernie potrzebna. Papierosy i alkohol gdzieś zniknęły, straciły znaczenie. Została duma, że umiem jednak i bez tego. Chyba do mnie dotarło, że muszę radzić sobie sama.

' I powiedz jak mogliśmy upaść tak nisko dławiąc się kawałkiem własnego bagna... '

***





Brakowało, bardzo. Jest niedosyt.




Marzy mi się dom, własny pokój w którym będe mogła usiąść przed telewizorem na kanapie i zapalić papierosa, a nie wychodzić albo marznąć w oknie. Miejsce w którym będe testować najróżniejsze mózgojeby. W którym będę mogła siedzieć od rana do późnej nocy pod kołdrą, słuchając muzyki na cały regulator i jedząc   niezdrowe żarcie. Chcę spokoju, chcę mieć totalnie wyjebane na wszystko. To takie odległe. 
n i e w y k o n a l n e.  n i e r e a l n e.


Desperackie szukanie osoby która będzie warta obdarcia się przed nią ze skóry jest męczące i cholernie upokarza. Cholernie boli. A ostatnie dni przedstawiają mi się w formie rozmytych obrazów, urywków, paragonów, niepewności, pozornego szczęścia i małych rozczarowań. Bardzo czegoś nie mam a bardzo chcę mieć...

' Wiedziałam, że zrobicie coś wyjątkowego. Tacy ludzie jak wy zdarzają się raz na milion urodzeń. Obserwowałam was z boku, i gdzieś w środku był ten smutek, ta wiedza, że to i tak skończy się źle. Że ten ogień was wypali. '