Lato w pełni, upał nie do wytrzymania. Gdzie zgubiłam chęć obserwacji, słuchania, fotografowania świata który jest przecież tak blisko. Wystarczy wyjść poza bezpieczną przestrzeń, poza mury czegoś co inni nazywają domem. Tak bardzo brakuje mi czasu i spokoju. Nie robię zdjęć, prawie nie słucham muzyki, nie unoszę się już lekko ponad tym światem którego tak bardzo się brzydziłam. Wciągnął mnie, przykleił mi się do buta jak guma do żucia i ciągnie się za mną każdego dnia co raz bardziej uciążliwie. Dorosłość to paskudne słowo. Nienawidzę go. Nienawidzę robić rzeczy które konieczne są do jako takiego funkcjonowania w tym świecie. Rutyna, coś czego tak bardzo się bałam, przed czym uciekałam ile się dało w końcu i mnie dopadła. I żyję jakoś.




' I tak już na zawsze zostaniesz w pamięci,
a skutek: 
że będziesz na palcu kręcić, kręcić, kręcić
mój smutek.

Odjedziesz. Legenda będzie rosła.
Do widzenia.
Ty przeszłaś koło mnie jak wiosna,
którą widziałem z więzienia. '





Czasem staje się coś, czego w ogóle się nie spodziewamy. Coś, co wydaje się nierealne ale jednak wciąż na to czekamy, po cichu, gdzieś z tyłu głowy. Wiadomość, która powoduje że serce ma ochotę wyjść gardłem, dłonie drżą a zaspane, zmęczone oczy zaczynają błyszczeć bardziej niż zwykle.
Wiadomość, która pokazała mi że warto czekać.
Wiadomość, która wprowadziła burzę w moim poukładanym co do milimetra świecie.
Wiadomość, która zmieniła bardzo dużo.
Wiadomość która dała tyle radości, powoli stara się mnie zabić. 

Coraz mocniej żyję.