Jak już tak siedzimy przy kawie to porozmawiajmy.
W ciągu tych dwudziestu siedmiu lat nic się nie zmieniło. Nadal nie lubię kupować ubrań i chodzić po galeriach, to mnie męczy. Nie lubię nowych rzeczy. Trzecia zima w tych samych butach bo i po co zmieniać skoro tak wygodnie prowadzi się w nich samochód. Dlaczego po tych dwudziestu siedmiu latach dalej nie masz swojego stylu? Moda się zmienia, preferencje też a Ty dalej w tych samych spodniach. Kup kolejną kurtkę bo przecież przecena. Dopasuj do niej nową parę butów bo stare nie pasują. I torebka też by się nowa przydała bo dlaczego nie skoro w H&M za pięć dyszek dopadniesz fajną z a'la skórki węża. Od razu lepiej, mówię Ci. I humor się poprawi i prezencja. I odbiór ludzki.
A co jeśli nie chcę? A co jeśli odbiór ludzi wciąż nie obchodzi mnie ani trochę? 
A co jeśli w dupie mam modę i to że botki camel do czarnej torby ni chuja?
Dlaczego będąc kobietą muszę tłumaczyć się z tego, że nie przykładam większej wagi do ubrań?
Nie potrzebuję pełnej szafy. Mam tylko dwie sukienki, po co mi więcej skoro nie lubię w nich chodzić. Ja nawet nie lubię ubierać się modnie. Czy to tak ciężko zrozumieć?
Jest mi dobrze w swojej norze, starych podartych jeansach i bluzie.
Jestem szczurem, i choć trochę czasu upłynęło i zawirowań w życiu przeszłam sporo, ta jedna rzecz się nie zmieniła. Jestem szczurem i lubię nim być.